środa, 4 września 2019

MIASTO DZIEWCZĄT - ELIZABETH GILBERT | RECENZJA PREMIEROWA

MiastoDziewcząt, DomWydawniczyRebis, premiera, powieśćobyczajowa, retro, ElizabethGilbert, opowiadanie, recenzja, NowyJork, wojna,

Książka, która pachnie dymem papierosowym i koniakiem pitym za kulisami najlepszych teatralnych rewii.

Jest 04.09.2019 dzień premiery książki "Miasto dziewcząt", książki wyróżniającej się na polskim rynku nie tylko swoją objętością, ale i zawartością. Okładka i opis kompletnie nie sugerują emocji, jakie czekają nas podczas czytania tej lektury. Główna bohaterka Vivian przysporzy nam sporo zmartwień, ale czy właśnie takie nie są nastolatki? Z tym, że jest mała różnica. Vivian żyje w czasach wojny, w czasach trudnych i niewyobrażalnych, które dla wielu z nas są nie do pomyślenia.

Akcja książki rozgrywa się w latach 1940-1977 i zahacza o rok 2010. Mamy tu więc powieść obyczajową osadzoną w okresie wojennym. Dla mnie to coś zupełnie nowego. Jedynymi podobnymi książkami, które dotychczas przeczytałam były: retro kryminał "Bella Donna" i "Wschody i zachody słońca", ale było to zupełnie inne ukazanie wojny, niż tutaj.

Vivian pochodzi z bogatego domu, rodzice nie są jednak zadowoleni z jej poczynań i postanawiają wysłać ją do Nowego Jorku pod opiekę rezolutnej i szalonej ciotki Peg. Ciotka prowadzi teatr i zawłada rozpadającym się "imperium", a przy tym kompletnie nie pilnuje Vivian, która zauroczona showgirl Celią postanawia wraz z nią zdobyć Nowy Jorku. Wiąże się to z wieloma kłopotami i emocjami, jakich przysporzą nam te dwie niesforne dziewczyny. To jednak dopiero początek całej historii.

Wierzcie mi, w tych 530 stronach jest zawarte tyle, że będziecie chłonąć tą książkę na jednym wdechu. Moim zdaniem można by zrobić z niej 400 stron skracając niektóre wątki i nic by przy tym nie straciła. Mam jednak wielki szacunek do autorki za tak szczegółowo skonstruowaną historię, wręcz wydzierganą niczym norweski sweter Vivian. Dlatego serdecznie polecam Wam przeczytanie tej powieści obyczajowej, którą od dziś możecie kupić w księgarniach.



MiastoDziewcząt, DomWydawniczyRebis, premiera, powieśćobyczajowa, retro, ElizabethGilbert, opowiadanie, recenzja, NowyJork, wojna,


" Wcale nie trzeba być grzeczną dziewczynką, by stać się dobrym człowiekiem, czyli opowieść o seksie i urokach życia w Nowym Jorku.

"Życie jest nie tylko ulotne, ale też niebezpieczne, dlatego nie ma sensu odmawiać sobie przyjemności" - tym mottem kieruje się główna bohaterka Miasta dziewcząt. Wyrzucona z prestiżowej uczelni Vivian trafia do Nowego Jorku, do ciotki, która prowadzi podupadający teatr rewiowy. Tu poznaje grono charyzmatycznych postaci: frywolne tancerki, seksownych amantów, znakomitą artystkę dramatyczną, autora tandetnych sztuk, muzyków i reżyserów. Gdy popełnia błąd i w środowisku wybucha skandal, jej nowy świat staje na głowie, ale choć nie od razu pojmie w pełni, co się stało, to jednak dzięki temu doświadczeniu zrozumie, czego pragnie i jak to osiągnąć"

W Mieście dziewcząt autorka nie tylko zgłębia kobiecą seksualność, ale także tropi tajemnicze meandry prawdziwej miłości.

1 komentarz:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie, chyba też zabiorę się za tę lekturę :)

    OdpowiedzUsuń