Zawsze cieszę się z każdej paczki. Ta jednak była inna...
To był słoneczny dzień. Wybierałam się właśnie do paczkomatu odebrać paczkę, ponieważ chwilę wcześniej otrzymałam sms o umieszczeniu jej w skrytce. Po drodze musiałam załatwić jeszcze kilka spraw na mieście. Obładowana zakupami wystukałam na klawiaturze kod odbioru. Kiedy skrytka wydała charakterystyczny dźwięk otwarcia, zobaczyłam w niej tylko kopertę. Wzbudziło to moje zaintrygowanie, ponieważ spodziewałam się większej paczki. Ciekawość zwyciężyła, musiałam otworzyć dziwny list na miejscu i ... nogi mi zmiękły. W środku były jedynie karteczki różnej wielkości z wypisanymi na nich dziwnymi zwrotami, a także groźbami. "Zniszczę cię", "Nie mów nikomu" itp. migały mi przed oczami, aż momentami robiło mi się ciemno. Ciarki przeszły mi po plecach a w środku dusiło.
Jak rozpromować książkę? To jedna z metod.
W głębi duszy wiedziałam, że to promocja książki, ponieważ przesyłka była od Wydawnictwa Muza, a na kopercie był stempel tytułu "Greenwich Park". Mimo tego jednak poczułam grozę i nie było mi przyjemnie. Ta forma promocji do mnie nie przemówiła i uznałam ją za zbyt ostrą. Fikcyjne groźby wywołały we mnie strach, ale po chwili uznałam, że być może dzięki temu lepiej zrozumiem bohaterkę lub bohatera książki. Jeszcze wtedy nie wiedziałam z kim będę mieć do czynienia, ponieważ książka przyszła dużo później w osobnej przesyłce. Ten dzień był owiany w spore emocje i mam nadzieję, że już żadne wydawnictwo nie wpadnie na podobną formę promocji, ponieważ mój strach był prawdziwy i czułam ogromną niepewność czy to forma wypromowania książki, czy może coś innego? Na pewno mogę stwierdzić jedno - tą książkę zapamiętam inaczej, niż wszystkie inne thrillery.
Helen Thorpe wiedzie idealne życie w Greenwich Park, jednej z najzamożniejszych dzielnic Londynu. Razem z Danielem, cenionym architektem i kochającym mężem, mają grono zaufanych przyjaciół i z niecierpliwością wyczekują narodzin swojego pierwszego dziecka. Ale ta beztroska sielanka to tylko pozory.
Gdy na zajęciach w szkole rodzenia Helen poznaje Rachel, energiczną i bardzo bezpośrednią samotną matkę, nie wie jeszcze, jaką rolę nowa znajoma odegra w jej życiu. Wkrótce Rachel, która jest w trudnej sytuacji życiowej, wprowadza się na jakiś czas do domu Thorpe'ów. Helen zaczyna niepokoić dziwne zachowanie nowej przyjaciółki. Odkrywa, że Rachel potajemnie przegląda ich laptop, natrafia też na dwuznaczne liściki. Kiedy Rachel znika bez śladu, w mediach pojawiają się informacje, że nie była tym, za kogo się podawała.
Kto stoi za zniknięciem Rachel? Kim tak naprawdę była ta dziewczyna i dlaczego aż tak bardzo zależało jej na zbliżeniu się do rodziny Thorpe'ów? Szokujące odkrycia zmieniają życie mieszkańców Greenwich Park.
W ciągu ostatnich kilku lat zrecenzowałam dziesiątki książek i wiem, że czasem trzeba dać autorowi szansę.
Być może mieliście sytuację, w której po kilkunastu stronach mieliście ochotę zrobić z książki rozpałkę. Sytuacja wydawała się tragiczna, a fabuła brnęła w złą stronę. Co wtedy zrobić? Nie poddawać się. Niektórzy autorzy potrzebują chwilę na wprowadzenie czytelnika w klimat fabuły i potem jest już tylko lepiej.
Tak było z "Greenwich Park".
Po kilkunastu pierwszych stronach chciałam dać sobie spokój. Nawet piękna zielona okładka (a mało takich w mojej kolekcji) nie była w stanie przekonać mnie do dalszego zgłębiania historii Helen. Wzięłam jednak głęboki wdech i czytałam. Co się wtedy stało? Fabuła wciągnęła mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie oderwać się od lektury. Autorka jakby nabrała rozpędu i z każdym kolejnym słowem sprawiała, że treść wydawała się jeszcze ciekawsza.
Tajemnica Rachel
Naiwność Helen
Wścibskość Katie
Odklejenie od rzeczywistości Daniela
To tylko niektóre z cech głównych bohaterów, które sprawiają, że interesujesz się ich życiem. Chcesz wiedzieć co skrywa przebojowa, acz wkurzająca Rachel. Masz ochotę potrząsnąć Helen, by weszło w nią trochę życia. Masz też ochotę podejrzeć dlaczego Daniel nie wraca z pracy do domu. Te składowe stwarzają sytuację, w której musisz doczytać książkę do końca, bo zawarta w niej zagadka nie da ci spokoju. Musisz dowiedzieć się jak to wszystko się skończy i co się stało z Rachel.
W czym jest problem?
Helen wiedzie piękne życie u boku Daniela. Po śmierci rodziców chcą odświeżyć nieco dom rozpoczynając spory remont. Kobieta w związku z ciążą chodzi do szkoły rodzenia, w której poznaje inną ciężarną Rachel. Bezpośredniość znajomej intryguje, a z czasem irytuje Helen. Sytuacja jest już wtedy jednak tak zagmatwana, że kobiety nawiązują większą znajomość. Helen nie potrafi odmówić przyjaciółce, nawet kiedy ta wprasza się do ich domu i zostaje dłużej niż powinna. W tle widzimy problemy braci Helen, którzy mają trochę za uszami. Ale w czym tkwi główny problem historii? Rachel znika i nikt nie wie gdzie jest. Okazuje się jednak, że każdy po trochu ją znał, ale nie przyznawał się do tego wcześniej. Ta historia może skończyć się tragicznie dla jednej z głównych postaci.
Nie udało mi się odgadnąć zakończenia.
Miałam wiele teorii na zakończenie thrillera "Greenwich Park" i żadna z nich się nie sprawdziła. To najlepszy dowód na to, że Katherine Faulkner świetnie wodziła mnie cały czas za nos i wielokrotnie prowadziła w ciemne zakątki tego skomplikowanego labiryntu relacji rodzinnych.
Ostatecznie przyznaję książce 9/10 i uważam ją za interesujący thriller wart uwagi. Trzeba jednak mieć nieco cierpliwości do fabuły i dać jej chwilę na rozwój. Warto także skupić się na poznaniu bohaterów, którzy są nie tylko rodziną (oprócz Rachel), ale także świetnymi intrygantami.
Książka wydaje się niesamowicie wciągająca. Muszę się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo książka się podobała :-)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam, pierwszy raz słyszę, ale książka naprawdę interesuje :) Warto po nią sięgnąć :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Zainteresowałaś mnie zdjęciem artykułu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to pozycja właśnie także dla mnie. Super książka.
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten wpis i ta pozycja. Super wciągająca mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że książka również mi by się spodobała. Ciekawa
OdpowiedzUsuń