Każdy w tej książce ma swoje tajemnice i nikt nie jest tak naprawdę tym, kogo udaje. Recenzja kryminału "Wrzask".
Genialny seryjny morderca i dwoje śledczych, którzy nie cofną się przed niczym, by go schwytać...
Reporterka Larysa Luboń wpada na trop sadystycznego sponsora, mężczyzny płacącego studentkom za brutalny seks. Tymczasem ekscentryczny policjant Bruno Wilczyński usiłuje rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci młodej dziewczyny, która niepokojąco przypomina mu pewną sprawę sprzed lat. Na zawsze połączy ich osoba tego trzeciego - mężczyzny pozbawionego sumienia, więźnia własnych obsesji. Tylko jak odnaleźć człowieka, który od lat oficjalnie nie istnieje?
"Wrzask" to książka bardzo świeża, ponieważ wydana zaledwie kilka tygodni temu 15 kwietnia 2020. W świecie recenzentów książkowych już jednak narobiła szumu i patrząc na instagram, mam wrażenie, że ten kryminał czytała już większość. Mnie udało się wygrać egzemplarz w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Czwarta Strona i nie mogłam odmówić sobie zrecenzowania tej historii.
Książkę określiłabym mianem kryminału psychologicznego. Mamy w niej dwóch głównych bohaterów - reporterkę Larysę i policjanta Bruna. Larysa zajmuje się artykułem na temat tajemniczego sponsora, który brutalnie traktuje swoje "podwładne", natomiast Bruno tropi zabójcę młodej dziewczyny, która na pierwszy rzut oka zmarła na skutek alergii na orzechy. Bruno czuje w tej sprawie jednak drugie dno i ma wrażenie, że ma to coś wspólnego ze śmiercią jego matki wiele lat temu. Zaraz za nimi stoi kilka wątków pobocznych, które także są niezmiernie istotne w całej historii. Jak się pewnie domyślacie, wszystkie części fabuły w pewnym momencie łączą się w całość, ale do końca nie wiemy w jaki sposób. Prawdę poznajemy bardzo powoli i odkrywamy ją kawałek po kawałku. Teraz już wiem skąd rozbita maska na okładce. Czytelnik sam musi posklejać owe kawałki historii, a autorka daje mu do tego instrukcje.
Wiecie dlaczego ten kryminał mnie zaintrygował? Pierwszy raz w życiu nie polubiłam wszystkich książkowych bohaterów. Nie sympatyzowałam z nikim i nikt nie wydawał mi się interesujący. Dlaczego więc "Wrzask" mi się podobał? Czuję, że ta historia mnie wciągnęła, wkurzający bohaterowie ze swoimi głupimi odzywkami dodali tu charakteru i nietuzinkowości. Ich naginanie reguł, działanie po swojemu i nie słuchanie niczyich rad było intrygujące. Miałam wrażenie, jakbym przekraczała pewne granice i razem z nimi miała zasady gdzieś. To było ciekawe przeżycie i dzięki temu ten sensacyjny kryminał z wątkiem psychologicznym uznaję za udany.
Czerpałam dużo przyjemności z czytania i odkrywania po kolei kolejnych kart. Historia jest skonstruowana w taki sposób, byśmy powoli poznawali kolejnych bohaterów. Niesforny policjant Bruno, nieznośna reporterka Larysa, Emilia - matka z psychozą, historia domu Andrzejewskich, biznesmen Haller z dziwnym fetyszem i wielu innych. To właśnie pojedyncze jednostki ze swoimi słabościami i fetyszami (niekoniecznie erotycznymi) tworzą "Wrzask", który rodzi się w ciszy. Niesamowite.
Muszę też dodać, że podczas czytania odczuwałam pewną zbieżność okoliczności. Larysa zdecydowanie mogłaby być córką Klementyny Kopp z serii Lipowo Katarzyny Puzyńskiej. Jej wyobcowanie i wyróżniające się usposobienie idealnie nadawałyby się do rodziny wyżej wspomnianej komisarz. Ubiór i fryzura (jak najkrócej) także mogłyby je do siebie zbliżyć.
Reasumując, serdecznie polecam książkę Izabeli Janiszewskiej, ponieważ odnajdziecie w niej historię nietuzinkową i interesującą. Samobójstwa, morderstwa, śledztwo, działanie na własną rękę i główni bohaterowie nie szanujący zasad. To wszystko zawarte zostało w książce o wymownym tytule "Wrzask", po którą warto sięgnąć. Pamiętajcie "Największy gniew rodzi się w ciszy".
Książkę określiłabym mianem kryminału psychologicznego. Mamy w niej dwóch głównych bohaterów - reporterkę Larysę i policjanta Bruna. Larysa zajmuje się artykułem na temat tajemniczego sponsora, który brutalnie traktuje swoje "podwładne", natomiast Bruno tropi zabójcę młodej dziewczyny, która na pierwszy rzut oka zmarła na skutek alergii na orzechy. Bruno czuje w tej sprawie jednak drugie dno i ma wrażenie, że ma to coś wspólnego ze śmiercią jego matki wiele lat temu. Zaraz za nimi stoi kilka wątków pobocznych, które także są niezmiernie istotne w całej historii. Jak się pewnie domyślacie, wszystkie części fabuły w pewnym momencie łączą się w całość, ale do końca nie wiemy w jaki sposób. Prawdę poznajemy bardzo powoli i odkrywamy ją kawałek po kawałku. Teraz już wiem skąd rozbita maska na okładce. Czytelnik sam musi posklejać owe kawałki historii, a autorka daje mu do tego instrukcje.
"Scenariusz z reguły jest prosty. Naciskasz klamkę, wchodzisz do środka, zamykasz drzwi za sobą i przekręcasz łucznik. Nawykowe odruchy, które większość ludzi wykonuje na autopilocie. Ale wystarczy jeden drobiazg, jedno rozkojarzenie po drodze, anomalia i system się sypie. Wystarczy upadający przedmiot, obraz, który przyciągnie uwagę, albo niespodziewany dźwięk i w sekwencji rutynowych czynności powstanie nieuświadomiona dziura. To w tych chwilach ludziom wydaje się, że zamknęli za sobą drzwi, a w rzeczywistości nigdy się to nie wydarzyło."
Wiecie dlaczego ten kryminał mnie zaintrygował? Pierwszy raz w życiu nie polubiłam wszystkich książkowych bohaterów. Nie sympatyzowałam z nikim i nikt nie wydawał mi się interesujący. Dlaczego więc "Wrzask" mi się podobał? Czuję, że ta historia mnie wciągnęła, wkurzający bohaterowie ze swoimi głupimi odzywkami dodali tu charakteru i nietuzinkowości. Ich naginanie reguł, działanie po swojemu i nie słuchanie niczyich rad było intrygujące. Miałam wrażenie, jakbym przekraczała pewne granice i razem z nimi miała zasady gdzieś. To było ciekawe przeżycie i dzięki temu ten sensacyjny kryminał z wątkiem psychologicznym uznaję za udany.
Czerpałam dużo przyjemności z czytania i odkrywania po kolei kolejnych kart. Historia jest skonstruowana w taki sposób, byśmy powoli poznawali kolejnych bohaterów. Niesforny policjant Bruno, nieznośna reporterka Larysa, Emilia - matka z psychozą, historia domu Andrzejewskich, biznesmen Haller z dziwnym fetyszem i wielu innych. To właśnie pojedyncze jednostki ze swoimi słabościami i fetyszami (niekoniecznie erotycznymi) tworzą "Wrzask", który rodzi się w ciszy. Niesamowite.
Muszę też dodać, że podczas czytania odczuwałam pewną zbieżność okoliczności. Larysa zdecydowanie mogłaby być córką Klementyny Kopp z serii Lipowo Katarzyny Puzyńskiej. Jej wyobcowanie i wyróżniające się usposobienie idealnie nadawałyby się do rodziny wyżej wspomnianej komisarz. Ubiór i fryzura (jak najkrócej) także mogłyby je do siebie zbliżyć.
Reasumując, serdecznie polecam książkę Izabeli Janiszewskiej, ponieważ odnajdziecie w niej historię nietuzinkową i interesującą. Samobójstwa, morderstwa, śledztwo, działanie na własną rękę i główni bohaterowie nie szanujący zasad. To wszystko zawarte zostało w książce o wymownym tytule "Wrzask", po którą warto sięgnąć. Pamiętajcie "Największy gniew rodzi się w ciszy".
Akurat szukałam jakiegoś dobrego kryminału:)
OdpowiedzUsuń