Recenzja świątecznej powieści obyczajowej Kraina zeszłorocznych choinek Joanny Szarańskiej.
Kolejna powieść na świątecznej liście właśnie została odhaczona. Xmass books mają w sobie ten klimat, którego obecnie nam potrzeba. Święta, zima, śnieg, lampki i atmosfera rodzinnego ciepła - jeśli jest to zawarte w powieści, można dodać ją do świątecznej kategorii.
A jak było z "Krainą zeszłorocznych choinek"? Czy odnalazłam w niej zapach choinki i świątecznego ducha? Przekonajmy się wspólnie.
W pewien listopadowy poranek w urokliwym miasteczku swoje podwoje otwiera sklepik ze świątecznymi dekoracjami o intrygującej nazwie Kraina Zeszłorocznych Choinek. Sklep jest wyjątkowy; nie ma dwóch takich samych ozdób, nie ma też cen. Jego wnętrze wypełnia atmosfera ciepła i miłości, a każdy z klientów znajduje w nim nie tylko idealną choinkową dekorację, bombkę, czy aniołka, ale coś jeszcze... To właśnie tutaj splatają się drogi i losy mieszkańców miasteczka oraz przyjezdnych. Powracają wspomnienia dawnych uczuć i strat, nawiązują się nowe miłości i przyjaźnie.
Czy wszystkie relacje uda się naprawić przed wigilijnym wieczorem? Skąd wzięła się nazwa sklepu? I jak wiele wspólnego ma z miejscem, do którego odchodzą choinki, kiedy kończy się Gwiazdka?
Powieść obyczajowa Joanny Szarańskiej to idealna pozycja dla osób lubiących spokojne książki, w których akcja jest stonowana. Ja mam mały problem, ponieważ spodziewałam się bardziej rozwiniętej i dynamicznej fabuły, a także motywu świąt, którego tu trochę mało niestety. Po raz kolejny napiszę, iż moim zdaniem, jeśli książka chce być świąteczna, oczekuję by czuć było w niej owe wydarzenie. Nie obraziłabym się nawet gdyby cała fabuła opierała się na 24 grudnia.
Powieść, w której obserwujemy losy kilku postaci na zmianę.
W lekturze obserwujemy losy kilku osób: 9letniego Antka, jego mamy, Heleny oraz jej opiekunki Niny, Beaty i rodzeństwa Józefa i Józefiny Pawłowskich. To właśnie ten ostatni postanowił założyć sklep z ozdobami. Widzimy ich życie, emocje i problemy, ale wszystko jest pokazane jakby "z wierzchu". Autorka nie daje nam okazji poznać ich bliżej, przez co nie odczułam więzi z żadną z postaci.
Podobała mi się jednak zagadka bombki z aniołkiem i to właśnie ona trzymała moje zainteresowanie do samego końca. Bardzo polubiłam też zaradnego młodzieńca Antka, który jak na swój wiek był nad wyraz dojrzały. Jego mamie należą się gratulacje. Nie przekonał mnie natomiast wątek sióstr skłóconych o przepiśnik. Dla mnie nieco nudny i niepotrzebny.
Najlepiej napisani bohaterowie czasem noszą w sobie największy smutek.
Warto też wspomnieć o Helenie, która została napisana najlepiej ze wszystkich postaci. Ta charakterna staruszka nieraz wywołała uśmiech na mojej twarzy, a także emocje jak smutek, kiedy miała zostać sama na święta. Nikt nie chciałby znaleźć się w sytuacji, w której dzieci mają rodziców głęboko w poważaniu. To przykre.
"Helena sapnęła z irytacją, ale nie podniosła oczu znad robótki. (...) Kobieta wróciła myślami do świąt sprzed lat, kiedy Ireneusz nie był jeszcze nadętym biznesmenem ze skórzaną aktówką, ale małym Irkiem, w kraciastych spodniach na szelkach, ściskającym w dłoni wymarzony samochodzik na baterie. (...) Uwielbiał święta, wyczekiwał ich z wypiekami na buzi (...) Kiedy to się zmieniło? Kiedy stałam się dla niego przykrym obowiązkiem, kimś, komu trzeba zapewnić opiekę jak porzuconemu psu? - zadawała sobie w myślach pytania. Uświadomiła sobie, że od wielu lat Ireneusz spędzał z nią święta z przymusu, wpadał do mieszkania, cmokając w zwiędły policzek, wciskał w dłoń zgrabniutką paczuszkę kryjącą kolejny sznur korali, po czym niecierpliwym ruchem zacierał dłonie, błądząc rozbieganym wzrokiem po pokoju. Potem następowała szybka wieczerza, w czasie której opowiadał o kolejnym męczącym kontrahencie, nucili jedną albo dwie kolędy, po czym Ireneusz zwiewał ostentacyjnie, wspominając o zmęczeniu."
Jaka jest moja ostateczna opinia o książce "Kraina zeszłorocznych choinek" Joanny Szarańskiej.
Spokojna powieść dla osób lubiących pewną nostalgię w książkach.
Książka mnie nie porwała, nie poczułam tego czegoś. To 424 strony ciekawej powieści, ale gdyby nieco ją skrócić - nie byłoby straty. Kilka momentów było dla mnie niezrozumiałych np. omdlenie Daniela. Miałam wrażenie, że coś przegapiłam, ale okazało się, że nie. To było takie dziwne i nie mam pojęcia dlaczego ta scena została tak napisana. Dla mnie niezrozumiale.
"Krainę zeszłorocznych choinek" polecam osobom, które lubią pewną nostalgię w książkach i przekrój różnych osobowości w różnym wieku.
Nie mogę sobie odmówić również zwrócenia uwagi na okładkę, która jest przepiękna i przyciąga oko. Widać, że została przemyślana i zaprojektowana z rozmachem. Oprawa graficzna zdobyła moje serce. To jedna z moich ulubionych okładek, jeśli chodzi o świąteczne pozycje książkowe,
Powieść na pewno wciągnie. Zaciekawiłaś mnie tym wpisem.
OdpowiedzUsuńPozycja wydaje się być inna niż wszystkie. Przeczytam
OdpowiedzUsuń