Cudowna, wzruszająca powieść osadzona w dwóch różnych klimatach. Oczekiwałam kunsztu pisarskiego i właśnie to dostałam. Zachwyt!
"Wschody i zachody słońca" Aleksandra Tyl
Kończę czytanie ze ściśniętym gardłem i uśmiechem na ustach.
Czy może być coś piękniejszego niż cudowna, wciągająca i treściwa książka? Taka właśnie jest powieść obyczajowa "Wschody i zachody słońca" Aleksandry Tyl. Otrzymałam 459 satysfakcjonujących stron, których treść zawładnęła moim sercem. Autorka sprawiła, że śmiałam się, wzruszałam, byłam poważna, a nawet przez chwilę miałam lekki dystans do fabuły. Krótko stwierdzając, wywołała we mnie wszystkie emocje, jakie powinna wzbudzać dobra książka. Jestem zachwycona.
W skrócie
Małgorzata Kunc aka Jadzia po zwolnieniu dyscyplinarnym ze szkoły poszukuje nowej posady. Trafia na ofertę pracy opieki nad starszą panią i udaje jej się dostać tą posadę. Sprawa nie wygląda jednak tak prosto, ponieważ staruszka Hania ma swoje fanaberie. Przed Małgosią wiele trudnych wyzwań i realizowania zachcianek starszej pani. Dodatkowo na zlecenie swoich pracodawców musi wybadać tajemniczego mężczyznę zamieszkującego w posesji.
Akcja książki przebiega dwutorowo. Z jednej strony mamy teraźniejszość i historię Małgorzaty, a z drugiej historię Ani, która odbywa się przed, w trakcie i po wojnie. Wszystko oczywiście w pewnym momencie łączy się w całość, a czytelnik dzięki temu czuje się mocno zainteresowany związkiem obu opowiadań i rozwojem sytuacji.
O czym są "Wschody i zachody słońca"?
Sopot. Wielki dom z widokiem na morze.
Dwie kobiety - młoda i stara.
Dwa światy - teraźniejszy i ten z przeszłości.
I mężczyzna, który podaje się za pisarza, jego tożsamość pozostaje jednak zagadką.
Do domu bogatej staruszki przyjeżdża nowa opiekunka, zatrudniona przez rodzinę. Do obowiązków dziewczyny należy nie tylko dotrzymywanie towarzystwa, lecz także pilnowanie by w otoczeniu starszej pani nie znalazły się niewłaściwe osoby czyhające na spadek. Zadanie wydaje się proste, ale wychodzi na to, że staruszka ma własny plan dotyczący wykorzystania pieniędzy i prowadzi osobliwą grę, by go zrealizować.
Ta historia ma początek w 1936 roku...
Czy polecam przeczytanie tej powieści obyczajowej?
O matko jaka to była dobra książka. Koniecznie musicie ją przeczytać. To opowiadanie, o którym się szybko nie zapomni i mam wrażenie, że jeszcze kilka dni będę rozmyślać nad historią stworzoną przez Aleksandrę Tyl.
Jeśli szukacie powieści obyczajowej, która wzbudzi wszystkie emocje w waszym sercu, to właśnie ją znaleźliście. Historia młodej Małgorzaty i starej Hanki, których losy przecinają się na granicy końca życia tej drugiej, to opowieść angażująca czytelnika w 100%. Nie mogłam się oderwać.
Jeśli szukacie powieści obyczajowej, która wzbudzi wszystkie emocje w waszym sercu, to właśnie ją znaleźliście. Historia młodej Małgorzaty i starej Hanki, których losy przecinają się na granicy końca życia tej drugiej, to opowieść angażująca czytelnika w 100%. Nie mogłam się oderwać.
Kim jest Aleksandra Tyl?
Autorka bestsellerowych powieści obyczajowych. Jej książki charakteryzują się wartką akcją oraz dobrą dawką humoru i wzruszeń. Inspiracje czerpie z życia. Z wykształcenia psycholog i choć nie pracuje w zawodzie, chętnie korzysta z wiedzy, tworząc wyrazistych bohaterów. Miłośniczka czekolady, mistrzyni prokrastynacji. Pisze głównie nocami.
Oj aż wstyd, dawno nic nie przeczytałam... Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń