"Wszystko pod kontrolą" to druga część serii Babski wieczór - historii kilku przyjaciółek. Pierwsza książka "Nagła zmiana planów" skupiła się na postaci Leny. Tym razem główną bohaterką jest Karolina.
Karolina uwielbia swoją pracę i niezależność, którą ceni ponad wszystko. Wiadomość o ciąży sprawia, że poukładany dotąd świat wymyka jej się z rąk. Kobieta czuje, że nie jest gotowa na to wyzwanie, i obawia się, że nie poradzi sobie z samotnym macierzyństwem.
Na szczęście może liczyć na wsparcie przyjaciółek. Nadzieję na lepsze jutro daje jej także niespodziewane spotkanie z dawnym znajomym. Łukasz urzeka ją wyrozumiałością i ciepłem, stopniowo przywracając wiarę w miłość. Na drodze rozwijającego się związku staje jego nietypowa pasja.
Czy każda z nas jest stworzona do bycia mamą? Jak odnaleźć uczucia, które zdają się nie istnieć? A może miłość, którą nosimy w sobie, potrzebuje czasu i ciepła, aby rozkwitnąć na dobre?
Nie czytałam pierwszej części serii, ale bez trudu odnalazłam się w drugiej. Nie trzeba więc czytać książek w kolejności. "Wszystko pod kontrolą" to bardzo lekka powieść obyczajowa na jeden wieczór. Czyta się ją bardzo szybko. Stron jest 327, ale bardzo szerokie marginesy zawężają tą ilość.
Bardzo podoba mi się w książce to, że autorka nie boi się napisać: "Matka też ma czasem dosyć swojego dziecka", bo taka jest prawda. Macierzyństwo bywa trudne, a samotne macierzyństwo to prawdziwe wyzwanie. Bycie mamą i tatą jednocześnie to niesamowity wyczyn. Główna bohaterka książki - Karolina została postawiona właśnie przed takim wyzwaniem. Kiedy jej wieloletni kochanek dowiedział się o "wpadce" od razu zawinął się z życia dziewczyny. Została sama i nawet pomoc przyjaciółek nie zawsze uzyskiwała pozytywny skutek. Ewa i Lena robiły co mogły, ale Karolina nieraz miała problem by pogodzić ze sobą wiele spraw naraz. Nadzieję przyniósł mężczyzna poznany przypadkiem w parku, który okazał się jej dobrym znajomym z dzieciństwa.
"Została gorzka czekolada. Tak, tym właśnie było dla mnie samotne macierzyństwo. Gorzką czekoladą, od łamania której bolą palce, a na języku zostaje cierpki posmak"
Książka "Wszystko pod kontrolą" może nieco mylić tytułem, ponieważ w życiu głównych bohaterek mało rzeczy faktycznie jest pod kontrolą. Historia przedstawiona w powieści obyczajowej jest bardzo życiowa, a bohaterki realne. Podobało mi się to.
Fabuła książki jest prosta, ale wplecione są w nią momenty (dla mnie) niepotrzebne. Rozwód rodziców jest dziwnym wątkiem, który jest jakby zapychaczem. Miałam wrażenie, że jest on tam wciśnięty na siłę i ten moment książki nie przypadł mi do gustu.
Najnowszą książkę Eweliny Miśkiewicz ciężko mi ocenić. Myślę, że spodoba się osobom, które lubią lekkie obyczajówki. Dla mnie była zbyt lekka, przeczytałam ją w jeden dzień i nie ukrywam, były momenty, w których się nudziłam. Dlatego moja ocena to 6/10.
Pragnę jednak zwrócić uwagę na cudowną okładkę, która zachęca do sięgnięcia po zawartość. Ktoś, kto ją tworzył, miał naprawdę dobre wyczucie stylu. Jest ujmująca, a kolorystyka idealnie dobrana. Okładka zachwyca.
Odnoszę wrażenie, ze to przyjemna książka na wieczór
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mada
Powieści obyczajowe czyta się najlepiej. Bardzo lubię takie pozycje na wieczór
OdpowiedzUsuńJak czytać to tylko takie pozycje, które od razu wciągają.
OdpowiedzUsuńMyślę, że i ja się wciągnę w tę pozycję. Bardzo fajna książka.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie ten tytuł. Muszę zapoznać się bliżej z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię powieści obyczajowe :) Jestem właśnie po przeczytaniu "Wszyscy pragnęliśmy miłości", która jest bardzo poruszająca i zdecydowanie godna uwagi :)
OdpowiedzUsuń