Jakiś czas temu czytałam książkę "Żar Australii" Alexy Lavendy. Pamiętam, że miałam wtedy mieszane odczucia. Książka nie była zła, ale nie porwała mnie. Już wtedy wiedziałam, że powstanie kolejna część i zastanawiałam się, czy jeśli zostanie mi zaproponowana recenzja, przyjmę ją. Miałam jednak przeczucie by sięgnąć po dalsze losy Patrycji i Maxa, byłam ciekawa ich dalszych losów.
Teraz otrzymałam propozycję recenzji kolejnej książki Alexy Lavendy "Amerykański sen", która jest kontynuacją poprzedniej. Skusiłam się i nie żałuję. W przygotowaniu jest także trzecia część, ale nie mam pojęcia czy będzie to ostatnia.
Mam wrażenie, że autorka poczyniła niesamowite postępy i wzięła sobie do serca uwagi recenzentów i czytelników. "Amerykański sen" jest o wiele lepszy od pierwszej części i od razu mogę książkę ZAREKOMENDOWAĆ.
Zapraszam na dalszą część recenzji z wyjaśnieniami skąd moja zmiana nastawienia do tej serii.
Ona - wrażliwa, samotna, z sercem roztrzaskanym na kawałki.
On- seksowny, charyzmatyczny i przyciągający kobiety jak magnes.
Patrycja ma złamane serce. Pokochała raz i bardzo się zawiodła. Jest poraniona jeszcze mocniej niż wcześniej, zanim poznała smak prawdziwej miłości. Jednak życie nie znosi pustki, a los daje kolejną szansę. Jest nią wyjazd do Ametyki i udział w popularnym show kulinarnym. Tam może zacząć wszystko od nowa. Bez Maxa.
Max zostaje w Australii. Wie, że skrzywdził Patrycję, zrobi jednak wszystko żeby ją odzyskać. Czy dziewczyna zda sobie sprawę z tego, że pozwolił odejść miłości swojego życia?
Małe przypomnienie fabuły romansu "Żar Australii"
Patrycja i Max poznali się, kiedy ona była sprzątaczką w jego australijskiej rezydencji. Wtedy dzielił ich status społeczny i podejście do życia. Patrycja pochodziła z Polski i była wychowana w zupełnie inny sposób, natomiast Max był nieco rozpieszczonym egoistą. Coś jednak przyciągnęło ich ku sobie i tak nawiązał się romans, ale nie nazwałabym go gorącym. Kochankowie, a szczególnie Patrycja walczyła ze swoimi wewnętrznymi demonami nie pozwalającymi się głębiej zaangażować. Sytuacji nie pomagała matka Maxa, która w zaborczy sposób traktowała syna, a także jest ex Caroline. Obie postanowiły sprzymierzyć się przeciw Patrycji, w efekcie czego dziewczyna wyjechała do Stanów Zjednoczonych.
I tak powstał "Amerykański sen"
Patrycja wzięła udział w prestiżowym programie kulinarnym i dzięki temu zdobyła sławę i pieniądze. Niestety na tym jej szczęście się kończy, ponieważ w każdym pozostałym aspekcie była nieszczęśliwa. Cały czas tęskniła także za Maxem, mimo iż nikomu się do tego nie przyznała.
Autorka poczyniła duży postęp
Mam wrażenie, że w pierwszej części Lavenda nie do końca wiedziała jak poprowadzić charakter bohaterów, kształtował się on dopiero z rozwojem książki. Patrycja była nieco flegmatyczna, a duma Maxa nadrabiała za ich dwoje. Brakowało mi też opisów krajobrazów pięknej i ciepłej Australii. Moje odczucia były bardzo ambiwalentne.
Teraz sytuacja się zmieniła. Świetnie rozłożona akcja, progres głównych bohaterów i nowy wątek dały intrygujący efekt. Patrycja nabrała nieco pewności siebie, nadal pozostając skromną, a Max trochę złagodniał, pokazując swoje lepsze oblicze. W tle widzimy też kilka innych postaci, jak agentka Patrycji, lub jej przyjaciel Consta. Widzimy różne lokalizacje i mamy zarys przepisów Patrycji. Da się wyczuć jej pasję do gotowania. Rewelacyjny jest również wątek dramatyczny, który został tu wprowadzony. Stalker, który nęka Patrycję robi to w sposób, od którego ciarki przechodzą po ciele. Ten wątek podbił interesująco całą fabułę.
Brak scen erotycznych także może świetnie działać na wyobraźnię.
I najważniejsze! W końcu mamy napięcie seksualne między bohaterami. Konkretne, dążące tak naprawdę do dwóch scen łóżkowych, ale to nam wystarczy. Lavenda tym razem świetnie to rozegrała. Wyczekała do samego końca z tym, by bohaterowie poszli do łóżka i dzięki temu uzyskała zamierzony efekt. Poza tym otrzymujemy ciekawą fabułę ze zwrotami akcji i ciekawie poprowadzoną interakcję między bohaterami. Max tym razem zachowuje się bardziej ludzko i widać, że zależy mu na odzyskaniu Patrycji.
Jestem usatysfakcjonowana tą książką
Cieszę się, że dałam autorce drugą szansę, a ona ją wykorzystała. "Amerykański sen" to absorbująca książka, która nie pozwala się nudzić. Niechętnie ją odkładałam, kiedy miałam do wykonania domowe obowiązki i bardzo chętnie do niej wracałam, kiedy znajdywałam już chwilę.
Serdecznie POLECAM drugą część serii Kontynenty przyjemności i z ciekawością oczekuję kolejnego tomu. "Amerykański sen" skończył się w takim momencie, że miałam ochotę krzyczeć. Nie mogę doczekać się do będzie dalej.
Bardzo podoba mi się także spójność okładek. Cieszę się, że mogę razem postawić je u siebie na półce. Może to dziwnie zabrzmiało, ale kiedy ma się książki poustawiane kolorami, a każda część serii wychodzi w innym kolorze, jest to problematyczne dla książkoholika i zostaje postawiony przed dylematem, czy zaburzyć swój ład na regałach i zestawić kolory razem, czy jednak trzymać się swego i rozdzielić serię. Ja wybrałam to drugie, dlatego zawsze cieszę się, kiedy części tomów mogą zająć jedno miejsce na półce.
Romans będzie idealny na któryś wieczór. Bardzo dobra pozycja
OdpowiedzUsuń