Uważaj, po przeczytaniu tej książki możesz już nigdy nie pójść do kina.
"Śmierć i mrok" to już czterdziesta szósta część z serii z porucznik Eve Dallas.
Mam duży problem z tą książką kryminalną. Niby historia ciekawa, ale mnie czegoś zabrakło. Nie czułam flow czytając "Śmierć i mrok". Miałam wrażenie, że czegoś tu brakuje. I nie chodzi o ilość trupów. Zabrakło mi dreszczyku emocji i większej charyzmy głównej bohaterki. Dodatkowo wprowadzenie dziwnych fragmentów z auto-kucharzem, łączem komórkowym zaburzało mi postrzeganie czasoprzestrzeni całej fabuły. Niby wszystko jest osadzone w obecnych czasach, ale te elementy "fantastyki" wprowadzały zamieszanie.
Nie chciałam zacząć recenzji od wyrażenia całej opinii, ale tak jakoś wyszło. Ogólnie jednak muszę stwierdzić, że ten kryminał sam w sobie nie jest zły. To ciekawie skonstruowana historia z ciekawym motywem. Ja po prostu wymagałam od niej nieco więcej. Już dawno nie miałam sytuacji, w której ciężko było mi wejść w skórę głównej bohaterki i w fabułę książki.
Warto jeszcze dodać, że za pseudonimem J.D. Robb kryje się niejaka Nora Roberts. Jeśli więc lubicie jej książki, sięgnijcie po "Śmierć i mrok". Jest to odskocznia od tego co Roberts pisze na co dzień i pójście w nieco innym kierunku literackim.
Mnie ta sytuacja od razu skojarzyła się z J.K Rowling, autorką poczytnych powieści o Harrym Potterze, która postanowiła przywdziać męską skórę i jako Robert Galbaraith napisała całą serię kryminałów z detektywem Cormoranem Strikiem. Muszę przyznać, że wyszło jej to na dobre bo seria była świetna. Powstał nawet serial na jej podstawie. Szkoda, że u Nory Roberts nie wyszło aż tak dobrze.
Pamiętajcie jednak, że jest to tylko moja opinia i mimo moich negatywnych emocji nie zniechęcam Was. Moim zdaniem to pozycja literacka, która może podzielić czytelników, na tych, którym bardzo podoba się taki spokojny kryminał i na tych drugich (jak ja), którzy od książki zawierającej w tytule słowo "śmierć" oczekują żwawych pościgów, bójek i głównych bohaterów znajdujących się nieraz na granicy życia i śmierci. Czyli jednym słowem oczekują mocnych wrażeń. Tutaj dostajemy spokojnie prowadzone śledztwo bez zwrotów akcji. Mordercę poznajemy już w połowie książki i jest przed nami tylko o krok bez fajerwerków.
Pamiętajcie jednak, że jest to tylko moja opinia i mimo moich negatywnych emocji nie zniechęcam Was. Moim zdaniem to pozycja literacka, która może podzielić czytelników, na tych, którym bardzo podoba się taki spokojny kryminał i na tych drugich (jak ja), którzy od książki zawierającej w tytule słowo "śmierć" oczekują żwawych pościgów, bójek i głównych bohaterów znajdujących się nieraz na granicy życia i śmierci. Czyli jednym słowem oczekują mocnych wrażeń. Tutaj dostajemy spokojnie prowadzone śledztwo bez zwrotów akcji. Mordercę poznajemy już w połowie książki i jest przed nami tylko o krok bez fajerwerków.
W skrócie
Gdy porucznik Eve Dallas główkuje nad morderstwem, które sprawia wrażenie skrupulatnie zaplanowanego, a jednocześnie dziwnie osobistego, nieoczekiwanie zgłasza się autorka thrillerów policyjnych. Pisarka rozpoznaje zbrodnię, bo .... opisała ją wcześniej na kartach własnej powieści. Dallas nie wierzy w przypadek, zwłaszcza że śmierć zamordowanej niedawno prostytutki również przypomina scenę z książki tej samej autorki. Czyżby zabójca czerpał inspirację z jej wyobraźni? Jeśli to prawda, morderstwo w kinie jest dopiero drugą z długiej serii zaplanowanych przez niego zbrodni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz