To zadanie wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne.
Jest dokładnie tak jak napisałam. Zdobyłam tysiąc złotych i poznałam sławną osobę w zaledwie kilka dni. Jak to możliwe? Otóż to bardzo proste. Poznań Plaza organizowało konkurs dla osób, które interesują się modą, albo po prostu czują, że mają swój styl. Widząc post konkursowy poczułam dziwne ukłucie, jakby jakiś głos w głowie mówił:
Tak też się stało. Dodatkowym atutem był fakt, iż w jury zasiądzie (nie będę się z tym kryć) osoba dzięki której pokochałam kolory i odważyłam się założyć blog. Dzięki Tamarze z bloga MacademianGirl, którą śledzę od początku jej działalności zrozumiałam, że moda nie musi być nudna, a kolorów nie wolno się bać. Przyznam, że nigdy nie skopiowałam żadnej z jej stylizacji, ale zawsze z zainteresowaniem śledzę jej "modowe myślenie", wyciąganie smaczków ze stylizacji i uzupełnianie jej dodatkami. Bo to właśnie dodatki tworzą całość.
to coś dla ciebie,
weź udział,
spróbuj
Konkurs przebiegał dwuetapowo. W pierwszym musiałam pojechać i zrobić zdjęcie swojej stylizacji w Poznań Plaza. Stojąc przy plakacie poczułam, że coś nie gra i kiedy przyjrzałam się bliżej nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Spapugowałam papugi Tamary! Wierzcie mi, to nie był dla mnie komplement. Pomyślałam wtedy, że zarówno jury jak i moja konkurencja powiedzą, że zwyczajnie zerżnęłam. Myślałam, że przez te papugi odpadnę, ale jak widać okazało się inaczej. Znalazłam się w finałowej szóstce. Właściwie kiedy wspomniałam o tym Tamarze dopiero skojarzyła, że na plakacie faktycznie ma na sobie sukienkę w papugi.
Drugi etap był tysiąc razy bardziej stresujący. Trzeba było pojawić się w galerii i zmierzyć twarzą w twarz z "przeciwnikami". Było to o tyle trudne, że wtedy zrozumiałam, iż moje szanse znacznie spadły, ponieważ osoby, z którymi miałam przyjemność konkurować wyglądały zjawiskowo. Co śmieszne, okazało się że każdy z nas ma już swoje typy. Stwierdziłam wtedy, co ma być to będzie, każdy zasługuje na wygraną, ponieważ każdy na swój sposób wyraża siebie i swój styl. Niesamowite było to, jak bardzo i szczerze wszyscy się wspieraliśmy. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Oczywiście nie mogę też zapomnieć o wspaniałym wsparciu mojego chłopaka i synka, którzy dzielnie czekali kilka godzin i cały czas kibicowali mi najmocniej na świecie (♥).
Wszyscy musieliśmy przejść się po "wybiegu" i wejść na scenę, by powiedzieć o sobie kilka słów. Stres jaki czułam był nie do opisania. Moja twarz całkowicie odmówiła posłuszeństwa i uśmiechając się czułam jak bardzo jestem spięta. Na szczęście mowa działała poprawnie i rozmowa przebiegła w bardzo miłej atmosferze. Tamara bardzo chwaliła moją stylizację i podobało jej się, że nie boję się mocnego wyrazu. Dzięki temu poczułam się lepiej i właściwie już czułam się wygrana, bo po takich słowach od swojej "inspiracji" człowiek czuje się bardzo podbudowany.
Ogłoszenie wyników miało być dla mnie najbardziej stresujące, a wiecie co? Okazało się, że bawiłam się tak dobrze, że cokolwiek by się nie stało ja i tak cieszyłam się, że mogłam wziąć udział w tak miłym wydarzeniu. Nagrody główne były trzy: 1500 zł, 1000 zł, 500 zł, ale organizatorzy zrobili bardzo fajną niespodziankę przygotowując również nagrody pocieszenia. I tak właśnie dziewczyny z poniższego zdjęcia nie wyszły z niczym, ponieważ otrzymały właśnie takie nagrody.
I zostało trzech muszkieterów, a właściwie dwie muszkieterki i jeden rodzynek. Bardzo cieszyłam się, że stylizacje, które od początku typowałam na zwycięzkie znalazły się w tej trójce (oczywiście o sobie nie mówię). Teraz już było wszystko jedno kto ile zgarnie, bo sam fakt podium był wspaniałym uczuciem. Ostatecznie pierwsze miejsce zajął nasz rodzynek i wiecie co? Cieszę się, że z nim przegrałam bo Maciek naprawdę zasłużył na wygraną nie tylko stylizacją, ale także bardzo uprzejmym i sympatycznym podejściem do życia. Gratuluję!
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o Tamarze, która okazała się osobą uprzejmą, szczerą i dobrze wychowaną. Nie wiem dlaczego, ale zapamiętałam najbardziej sytuację kiedy rozdawała autografy i prowadzący już wywoływał ją na scenę, a pierwsza w kolejce była wtedy mała dziewczynka. Co zrobiła Tamara? "Olała" scenę dla tejże dziewczynki by dać jej autograf. Bardzo podobał mi się jej szacunek, który okazywała swoim fanom i nie będę ukrywać, przez nas prawie spóźniła się na pociąg.
Całe wydarzenie było wspaniałą przygodą, a wygranie 1000 złotych niesamowitym uczuciem. Nie ma to jak tysiaczek do kieszeni kiedy za chwilę musisz ubrać syna w garnitur na wesele Twojej siostry. Sytuacja idealna. Wy mamuśki pewnie wiecie doskonale ile kosztują stylówki dla dzieciaków.
fot. Marcin, dzięki któremu w ogóle powstał ten post
Tutaj możecie obejrzeć film z konkursu, który dodałam na mój fanpage
Ja morał z całej sytuacji? Nie bójcie się wyzwań i próbujcie śmiało swoich sił. Nie można patrzeć na innych, na osoby, które nas krytykują, tylko trzeba iść do celu, a w końcu Wam się to opłaci.
Ach uwielbiam Twojego bloga :D Każdy post motywuje mnie coraz bardziej :D Jesteś dla mnie tegorocznym odkryciem blogosfery i uwielbiam śledzić Twoje poczynania :D
OdpowiedzUsuńWow to bardzo miłe, pięknie dziękuję. Dałaś mi jeszcze więcej motywacji do działania :)
Usuńzazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam :)
Usuńogromne gratulacje! zasłużyłaś! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGratulacje! Świetne doświadczenie i miła zabawa. Gratulacje również za wygraną i poznanie Tamary ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. To prawda, doświadczenie bardzo miłe :)
UsuńWchodzę na twojego bloga i myślę "No no nasze drogi znów się spotykają", a później widzę te zdjęcia.
OdpowiedzUsuńGratulacje Kasiu! :)
Po tylu latach bez widoków na Ciebie w internecie miło zobaczyć, że świetnie radzisz sobie w życiu jako kobieta sukcesu!
Zajrzyj na facebooka, pewnie skojarzysz kim jestem - I.W :)
Bardzo się cieszę i również serdecznie pozdrawiam :)
Usuń