Czasem trzeba dać autorowi chwilę na rozruch, by cieszyć się dobrze napisaną książką.
Są takie kryminały, które nazywam spokojnymi. Mogłabym właściwie utworzyć na blogu nową etykietę odsyłającą do tego rodzaju książek. Nie ma w nich rozlewu krwi, wartkiej akcji i szybkich pościgów. To powieści obyczajowe z dodatkiem kryminału. Nie oznacza to, że są gorsze, ale gdyby było to zaznaczone wcześniej, czytelnik z pewnością inaczej nastawiłby się przed rozpoczęciem lektury. "Śmierć i Małgorzata" Joanny Łopusińskiej należy do wyżej wspomnianego przeze mnie gatunku. To oczywiście tylko moja opinia, ale wyszczególniłam w niej więcej obyczaju, niż kryminału. Jaka w związku z tym będzie moja recenzja? Zapraszam na dalszą część wpisu i opinię podsumowującą na końcu.
Warszawa, upalne lato.
Młody lekarz Henryk Wieroński, znajduje zwłoki byłej narzeczonej, Małgorzaty Detman, bestialsko pobitej i prawdopodobnie zgwałconej, w jej własnej sypialni. Dlaczego dziewczyna kazała mu przyjść właśnie tego ranka? Jak to możliwe, że rodzice i bliźniaczka Zosia niczego nie zauważyli? Kto odpowiada za brutalne morderstwo pięknej, młodej kobiety? Co ukrywa Henryk? I kim właściwie była ... Małgorzata?
Śledztwo rusza pełną parą prowadzone przez prokuratorkę Maję Roch i jej partnera, inspektora Molskiego. Henryk zaś podejmuje dochodzenie na własną rękę. Wielowątkowa narracja to przybliża, to oddala czytelnika od rozwiązania zagadki. Prawda okazuje się bardziej zaskakująca, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Kiedy zobaczyłam okładkę książki, pomyślałam: "To będzie interesujące" i tak było. Zanim jednak książka się rozkręciła, miałam mieszane odczucia. Podczas czytania pierwszej połowy zastanawiałam się, czy to na pewno kryminał i cały czas czegoś mi brakowało. Wiele wątków naprowadzało mnie lekko na szczegóły śmierci Małgorzaty, ale nic nie było do końca jasne. Oczekiwałam, że zakończenie wyjawi prawdę. Druga połowa książki zrobiła na mnie większe wrażenie. Henryk w końcu obudził się z dziwnego letargu i wkroczył do akcji. Nareszcie coś zaczęło się dziać i fabuła nabrała rozpędu. Bardzo podobała mi się również postać prokuratorki Maji Roch, która została rewelacyjnie napisana. Babka z jajami, która nie da sobie w kaszę dmuchać i dokładnie wie czego oczekuje od śledztwa. Tutaj stawiam ogromny plus, ponieważ ta bohaterka ma dużo do powiedzenia w całej książce. Kiedy się pojawia, od razu czyta się ją szybciej i bardziej intensywnie.
Stąd moje mieszane odczucia. W pierwszej połowie nieco się wynudziłam, by drugą czytać bez oddechu z prędkością światła. Być może autorka potrzebowała chwili na rozruch fabuły, a może po prostu tak miało być i był to celowy zabieg, by czytelnik poznał bohaterów powieści. Przeszkadzały mi też wstawki z pamiętnika Małgorzaty, które były piękne, ale w większości absolutnie nie wnosiły niczego do treści. Jedynie niektóre naprowadzały na odczucia bohaterki związane z treścią fabuły.
"Moment, kiedy budzę się jak z letargu obok obcego mężczyzny. Twarz, której nie pamiętam, ręce, których nie znam, i oczy, których nie odczytuję. Pocałunki budzące lęk zamiast pożądania. Dotyk, który nie dotyka. Seks wyciskający łzy zupełnej nierozkoszy. A potem zbyt gorąca woda, zbyt szorstka gąbka i zbyt mało czasu, żeby pozbyć się brudu spomiędzy wspomnień."
Jak wygląda zakończenie książki "Śmierć i Małgorzata"? (bez spojlerów)
No właśnie. To ciekawe, ale mam wrażenie, że na końcu niby coś się wyjaśnia, ale naprawdę nie wyjaśnia się nic. Zamknęłam powieść z wieloma pytaniami i mam wrażenie, że nadal nie wiem właściwie o co chodziło ze śmiercią Małgorzaty Detman. Autorka jakby zapomniała wyjaśnić kilka istotnych wątków, a na drugą część cyklu się nie zapowiada. Dlatego właśnie nie wiem jaką wystawić tej książce opinię.
Co zawiera treść książki?
Henryk otrzymuje maila od byłej narzeczonej, która chce się z nim spotkać nad ranem. Miesiąc wcześniej zerwał z nią zaręczyny podejrzewając romans. Kiedy idzie na spotkanie do domu rodzinnego Małgorzaty cała rodzina jest na miejscu. Nikt nie wie jednak, że jedna z bliźniaczek leży martwa w swoim pokoju. Henryk odkrywając to, próbuje ratować ofiarę udzielając jej pierwszej pomocy (jest z zawodu lekarzem), niestety to nie przynosi skutku. Jakim cudem nikt z rodziny nie wiedział o śmierci jednej z córek? To właśnie główna zagadka. Dodatkowym ciekawym faktem jest, że Małgorzata miała identyczną siostrę bliźniaczkę Zosię, która teraz próbuje romansować z narzeczonym zmarłej tragicznie siostry.
Reasumując
Myślę, że każdy z was powinien dać szansę twórczości Joanny Łopusińskiej i ocenić ją sam. Podejrzewam, że jedni pokochają tą książkę, a inni pozostaną z ambiwalentnym stosunkiem do niej - tak jak ja. Nie oznacza to, że kryminał był zły, ale mnie jednak czegoś zabrakło. Mimo tego, ogromny plus za okładkę, która przyciąga oko i nawiązuje do tajemnicy zawartej w środku.
Zdecydowanie coś dl amnie do poczyrtania :)
OdpowiedzUsuń