Kolejne spotkanie z Krystyną Bartłomiejczyk. Po bardzo ciekawej "Obietnicy Klary" znów spodziewałam się życiowej historii pełnej dylematów, w której główną bohaterką jest dziewczyna z charakterem. Czy ją otrzymałam? Sprawdźmy razem.
Kopciuszek czy femme fatale? Jaką tajemnicę skrywa dziewczyna z czerwonym warkoczem?
Kiedy Janka Sokół otwiera stary kufer, należący niegdyś do jej prababki Marcjanny, nie wie jeszcze, że zapoczątkuje tym serię niezwykłych zdarzeń. Nagle ta twardo stąpająca po ziemi dziewczyna staje w obliczu niewyjaśnionych zjawisk i musi zmierzyć się z przeszłością, a przede wszystkim ze samą sobą. To, co jeszcze wczoraj było pewne, dziś dla Janki już takie nie jest... Niełatwo jest dociec prawdy, gdy rodzina ma sekrety. Trudno też ocenić, kto naprawdę kocha, a kto tylko wykorzystuje dla własnych celów.
Nie da się nie zauważyć piękności, która widnieje na okładce tej książki. Jeśli ta dziewczyna istnieje, to Bóg naprawdę ma swoich ulubieńców. Dodatkowo kolorystyka także urzeka swoim ciepłem i stonowanymi barwami. Okładka zdecydowanie zachwyca, a jak z zawartością?
Janka to szczera, wrażliwa i dociekliwa istota, która jeśli ma jakiś cel, dąży do niego. Pracuje w aptece i mieszka z mamą i babką. Jej rodzinne życie toczy się w miejscowości Wrzosy. Ma również chłopaka, w którym jest ślepo zakochana, jednak nie wiadomo czy z wzajemnością. W książce obserwujemy jej losy, ale nie tylko. Widzimy także wątek metafizyczny, w którym babka daje prawnuczce sygnały, by zgłębiła dawne dzieje swojego rodu. Nie jest to jednak główny wątek, dzięki czemu cały czas jesteśmy zaskakiwani i nie nudzimy się podczas czytania.
To życiowa książka i podobnie jak w "Obietnicy Klary,,, autorka znów wprawnie posługuje się językiem, który z łatwością wprowadza nas w świat głównej bohaterki. Widzimy jej życiowe rozterki, próbę odnalezienia śladów przeszłości Marcjanny, a także jej przyjaciół i wrogów, z którymi spotyka się na co dzień. Jedynym słowem to bardzo normalna dziewczyna idealna do powieści obyczajowej. Ma jednak coś, co wyróżnia ją na tle innych - dar przyciągania zjawisk metafizycznych.
"Ilekroć potem Janka analizowała ostatnie wydarzenia, zawsze się zastanawiała, w którym momencie zwykła ciekawość przerodziła się niemal w obsesję. Czy wtedy, gdy odnalazła warkocz, czy dużo wcześniej, gdy po raz pierwszy w jej śnie pojawiła się prababka, czy może dopiero po rozmowie z Matyldą? Miała mętlik w głowie. Nie mogła uwierzyć, jak to możliwe, że ona -osoba pragmatyczna, twardo stąpająca po ziemi - dała się wciągnąć w jakiś mistyczny wir. Musiała przyznać, że właściwie tak do końca siebie nie zna."
Bardzo się cieszę, że Krystyna Bartłomiejczyk postanowiła subtelnie wprowadzić do swojej najnowszej książki wątek paranormalny. Nie był on tym głównym, ale przewijał się na kartach powieści kilkukrotnie. To bardzo urozmaiciło historię. W napięciu oczekiwałam czy Marcjanna ukaże się w końcu Jance w całej okazałości i jak zakończy się poszukiwanie prawdy. Ten motyw ciągnął całość. Poza tym obserwacja życia Janki, a szczególnie jej związku z Maksem też była równie wciągająca, chociaż od początku coś mi tam śmierdziało.
Ogólnie oceniam tą książkę dobrze. "Dziewczyna z czerwonym warkoczem" to lekka historia na jesienne wieczory. Myślę, że spodoba się czytelnikom w każdej grupie wiekowej. Powieść mnie nie oczarowała, ale jestem zadowolona, że mogłam ją przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz