poniedziałek, 9 listopada 2020

OTWÓRZ SIĘ NA MIŁOŚĆ - NATALIA SOŃSKA | ŚWIĄTECZNY ROMANS

WydawnictwoCzwartaStrona, OtwórzSięNaMiłość,NataliaSońska, romans, xmassbook, świątecznie, zimowo,opowiadanie,recenzja,Kraków, Zakopane,miłość,rozwód,

Recenzja zimowej książki w świątecznym klimacie "Otwórz się na miłość" Natalii Sońskiej.

Na moim blogu znajdziecie wiele różnych wpisów dotyczących kategorii świątecznej. Dotychczas nie pojawiły się jednak żadne recenzje książek o tematyce Świąt. Czas nadrobić zaległości i właśnie dziś zapraszam na recenzję romansu "Otwórz się na miłość", który rozgrzeje was w zimowe wieczory, ale także da do myślenia na temat poczucia własnej wartości.

Gdybyś mogła mieć jedno życzenie, które na pewno się spełni - czego byś sobie życzyła?

Pozornie Ania jest zwyczajną trzydziestolatką. Ma dobrą pracę, którą lubi i własne mieszkanko, które - choć niewielkie - jest przytulne i całkowicie jej odpowiada. Dlaczego więc większość wieczorów spędza samotnie, a jedyną osobą, z którą może porozmawiać, jest jej przyjaciółka i sąsiadka Ula?

Ania nigdy by się nie spodziewała, że wyprawa do galerii handlowej w poszukiwaniu prezentu może odmienić jej życie... Nie tylko osobiste, ale i zawodowe. Przed nią wielkie zmiany, którym będzie musiała stawić czoło.

"Otwórz się na miłość" to baśniowa historia dziejąca się w prawdziwym świecie - o księżniczce zamkniętej w wysokiej wieży. Niekiedy grube mury, które chronią nas przed światem, budujemy wokół siebie sami. Miłość pomaga nam je zburzyć.

Kolorystyka okładki, barwny opis z tyłu, piękna czcionka i treść na 350 stron - to wszystko złożyło się w zachęcającą całość i to właśnie po książkę Natalii Sońskiej sięgnęłam w pierwszej kolejności. Od Wydawnictwa Czwarta Strona otrzymałam aż siedem książek o tematyce świątecznej, ale jednak "Otwórz się na miłość" przyciągnęło mnie do siebie najmocniej.

Ania jest introwertyczką zamkniętą na świat. Najchętniej nie wychodziłaby z domu. Pracuje zdalnie, a jej przyjaciółka mieszka piętro niżej, toteż dziewczyna może siedzieć zamknięta w swojej twierdzy. Do tego zaborcza matka, która od zawsze wszędzie widzi zagrożenia, nastawia dziewczynę przeciwko światu. Tym sposobem Ania - piękna młoda kobieta - zamyka się w swojej skorupce każdego dnia, i daje dostęp tylko nielicznym i to w bardzo małych ilościach. Wszystko zmienia się pewnego dnia, kiedy w końcu musi wyjść do ludzi.

Książka ma w sobie pewien smutek i obciążenie. Czuć, że główna bohaterka nosi w sobie piętno trudnego dzieciństwa, w którym wychowywała ją tylko mama. Ciężko otworzyć się Ani na ludzi i mimo chęci, proces trwa o wiele dłużej niż u innych ludzi. Po prostu tak została wychowana, by bać się świata, w którym na każdym kroku może stać się jej krzywda. Mama trzymała ją pod przysłowiowym "kloszem". I tylko dzięki troskliwej opiece dziadków, Ania ma w sobie zalążek odwagi.

"(...) Ania nie raz zastanawiała się, dlaczego jej matka robiła w życiu coś, co nie dawało jej satysfakcji, kiedy jednak pytała o to wprost, matka zawsze wymijająco odpowiadała, że przecież muszą mieć na chleb, a ona potrafi tylko uczyć. Teraz, od kiedy miała znacznie więcej czasu, na nieszczęście Ani pożytkowała go na takie niezapowiedziane wizyty, którymi dziewczyna ostatnio była bardzo zmęczona. Kochała swoją matkę, to naturalne, ale jej charakter, który w ostatnim czasie dodatkowo zaczął zmieniać się na gorsze z powodu nadmiaru czasu i wynajdowania sobie kolejnych problemów, był nie do zniesienia. Potrafiła męczyć swoim narzekaniem, zniechęcać do życia i co najgorsze, zabierać energię na dalszą część dnia."


Wszystko się zmienia kiedy główna bohaterka poznaje Aleksandra. To właśnie on powoli wyjmuje ją z twardej skorupy jaką się obudowała. Sytuacja nie jest jednak usłana różami, ponieważ mężczyzna skrywa pewien sekret.

Od książki oczekiwałam więcej świątecznego charakteru, jednak zimowa aura w zupełności mi wystarczyła. Mroźne płatki śniegu spadające na ciepłe czapki i szale również mają swój klimat. Historia przedstawiona w romansie Sońskiej nie jest skomplikowana, ale za to postać głównej bohaterki napisana jest tak "ludzko", że czasem miałam ochotę przytulić Anię i powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze. Miałam ochotę wyciągnąć ją z kawalerki i pokazać jaki świat może być piękny. Dobrze, że dziewczyna miała Ulkę, która trochę mnie w tym wyręczyła.

Serdecznie polecam tą książkę. Jest bardzo życiowa i wielu z nas może odnaleźć w tej historii cząstkę siebie. Morał z tej historii także mnie ujął - warto walczyć o siebie i swoje szczęście.

2 komentarze:

  1. To nie mój klimat, ale z pewnością ta książka może być miłą świąteczną odskocznią ;)

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale się zapowiada taka pozycja. Muszę ją mieć.

    OdpowiedzUsuń