Trafiłam na kwarantannę.
Czy ta seria wpisów się komuś przyda? Nie wiem, ale może ktoś zaczerpnie wiedzy.
Czy będzie ciekawie? Pewnie nie.
Wiem jedno. To moja pierwsza kwarantanna w życiu i napiszę o tym. A co mi tam. Może jakiś grosz wpadnie z reklam. (Tak, to było interesowne stwierdzenie)
Obym tylko nie musiała zmieniać tej serii na: "Mam koronawirusa". Sytuacja z pewnością zmieni się wtedy diametralnie na minus.
Jesteśmy na kwarantannie... prawie.
Jak co rano zrobiłam kawę i wchodzę na librusa w poszukiwaniu nowych ocen mojego syna. Ikonka wiadomości bije mnie po oczach, ale otwieram ją jak zawsze ze stoickim spokojem.
I nagle bum! Opluwam się kawą, która zalewa moje kremowe, wyjściowe dresy. KORONAWIRUS w klasie mojego syna. Od jutra wszyscy uczniowie z naszej klasy i domownicy idą na kwarantannę na kolejne 8 dni. Pierwsza myśl: "O rany! Czy mam zapas papieru totaletowego?!". Co ja w ogóle gadam, czy aż tak przesiąkłam reklamami?
Postanowiłam szybko wyrzucić ją z głowy i zająć się tymi bardziej odpowiedzialnymi refleksjami. "Dlaczego w takim razie mój syn nie wraca do domu, tylko nadal ma lekcje?" Ta sprawa nadal jest dla mnie zagadką, ale lekcje odbyły się do samego końca. W-f w maseczkach? Tego jeszcze nie grali, a ja już dzisiaj na pewno nie potrzebuję kolejnej kawy, po takiej szokującej informacji. Ciśnienie samo skoczyło mi do góry.
I co teraz?
Czekamy. Telefon z sanepidu powinien powiedzieć nam nieco więcej. Chyba... Mam też informację ze szkoły, że być może jutro zajrzy do nas policja. Nie mieszkam w domu jednorodzinnym, nie mam balkonu, więc jestem ciekawa jak będzie się to odbywać. Minęło kilka godzin, a sanepid nie dzwoni, więc spodziewam się telefonu w następnym dniu.
Profilaktycznie poinformowałam oczywiście rodzinę i sąsiadów. Ostatni raz z najbliższymi widziałam się w niedzielę, więc mały stres jest. Najbardziej o rodziców. W razie wystąpienia u nas objawów, wszyscy z którymi mieliśmy styczność w ostatnich dniach, także idą na kwarantannę.
Myślę też o tym, w jaki sposób zadbać o moich ukochanych kurierów, którzy prawie codziennie dostarczają mi paczki. Chyba wybiorę najprostszą metodę i powieszę na drzwiach kartkę z informacją i przygotuję na klatce schodowej miejsce na składowanie paczek. Ot, takie blogerskie problemy. Wiem, pewnie błache, ale jakoś te paczki muszę przecież otrzymać.
Co myśli o tym mój 11-letni syn?
Byłam ciekawa jak zareaguje mój syn po powrocie ze szkoły i pierwsze co usłyszałam to: "Mama jadę do dziadków, nie wytrzymam z tobą na chacie tyle dni." Hmm ok, na szczęście po chwili zreflektował, że wyjazd jest nie bardzo możliwy, a siedzenie z mamą właściwie będzie fajne. Do tego nauka zdalna, więc czas jakoś zleci.
Już w kwietniu rozmawialiśmy o tym, czym jest koronawirus i jak reagować w razie choroby, więc syn dokładnie poinformowany teraz wiedział, że nawet jeśli będziemy chorzy nie musi oznaczać to szpitala lub śmierci. Jeszcze w kwietniu myślał właśnie w ten sposób. Wydawało mu się, że każdy kto zachoruje - umiera, tak zinterpretował informację z telewizji. Dlatego tak ważne jest rozmawianie w dziećmi i uświadamianie ich na temat bieżących spraw, ponieważ one też mają swoje emocje i często duszą lęki, albo szukają odpowiedzi w mediach społecznościowych, gdzie bardzo dużo jest błędnych informacji.
Dzięki świadomości sytuacji, mój syn spokojnie przyjął nasz stan i stara się (tak jak ja) znajdywać w nim pozytywy, zamiast niepotrzebnie negatywnie się nakręcać. Nie pozostaje nam obecnie w końcu nic innego, jak czekać na objawy, lub koniec izolacji domowej.
Jak to będzie z tą kwarantanną?
Mam nadzieję, że będziemy czuć się dobrze, bo zdrowie jest najważniejsze. A siedzenie w domu w końcu nie jest takie złe. Jedzenie także ma nam kto dowieźć więc z głodu nie padniemy. Ja mam też co czytać i pewnie będę zasypywać was teraz jeszcze większą ilością recenzji książek.
Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńWspółczuję, ale życzę, żeby dobrze się skończyła ta kwarantanna. Zapraszam do mnie https://anetabartczak.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zachęcam do skomentowania.
Byłam na kwarantannie. Policja przychodziła i kazała machać przez okno razem z dziećmi. XD
OdpowiedzUsuńnajważniejsze że u ciebie wszystko dobrze się skończyło :) wiem jak to jest czekać w niepewności na wyniki. robiłam wiosną badanie kleszcza w kierunku boreliozy i siedziałam jak na szpilkach w oczekiwaniu na wynik online, jednak na szczęście borykałam się tylko ze śladem po ugryzieniu kleszczowej paskudy ;)
OdpowiedzUsuńprzykro mi że koronawirus dotknął twoją rodzinę :( ja od początku często myję ręce, wszystko dezynfekuję, noszę maskę z filtrem FFP3, zaszczepiłam się i jak na razie udaje mi się trzymać z dala od wirusa
OdpowiedzUsuń