Pierwsza część cyklu kryminalnego z komisarzem Barnabą Uszkierem.
Kolejny raz spotykam się z twórczością Agnieszki Pruskiej. Serię kryminalną z Barnabą Uszkierem wyjątkowo zaczęłam od środka książką "Łowca" i to właśnie ona zachęciła mnie by rozpocząć cykl od początku.
Tym sposobem w moje ręce trafiła pierwsza część serii "Literat". Zapraszam na recenzję kryminału.
Wczesnym rankiem samotny biegacz pokonuje codzienną trasę między Sopotem a Gdańskiej. W wykopie przy ulicy Hallera niespodziewanie dostrzega siedzącą postać. Zaintrygowany zbliża się do niej, by z przerażeniem odkryć, że ma przed sobą mumię. Jak się okaże, znalezienie zwłok to dopiero początek serii makabrycznych zdarzeń.
W szranki z psychopatycznym seryjnym zabójcą staje komisarz Barnaba Uszkier. W pogoni za mordercą będzie musiał też poznać się z członkami pewnego Klubu Miłośników Kryminałów.
To moje drugie, a zarazem pierwsze spotkanie z serią Agnieszki Pruskiej. I znów główny bohater zaskakuje mnie swoim pozytywnym podejściem do życia, uśmiechem i kulturą osobistą.
Panie komisarzu Uszkier, ponownie się spotykamy i właściwie zaczynamy znajomość od początku. Nie ma tu alkoholu, papierosowego dymu i problemów rodzinnych. Komisarz o intrygującym imieniu i nazwisku jest inny, niż klasyczni bohaterowie jego pokroju. Kojarzy mi się trochę z Jeffrey'em Tolliver'em z książek Karin Slaughter, który jest jednym z moich ulubionych kryminalnych dowódców.
Co myślę o fabule kryminału "Literat"?
Przykro mi, ale tym razem fabuła mnie znudziła, mimo wielkiej sympatii do głównego bohatera. Śledczy krążą w kółko. Co chwila zostaje przypomniane nam, że nie ma nowych poszlak, żadnych świadków i śledztwo nie posunęło się do przodu ani trochę. Dziwię się, że szefostwo pozwala ciągnąć akcję kilka miesięcy, zamiast umorzyć sprawę i przejść do innej. Właściwie nie ma tu żadnej akcji. "Literat" ciągnie się trochę jak flaki z olejem, by na koniec uraczyć nas kilkunastoma stronami akcji. Oczekiwałam jednak nieco więcej. Potencjał w historii był w końcu spory.
"Poniedziałek nie był ulubionym dniem nadkomisarza Uszkiera. Przeważnie przez weekend wstawał nieco później, do czego łatwo było się przyzwyczaić, a efektem tego był fakt, że zawsze o siódmej rano w pierwszy dzień tygodnia z obrzydzeniem wpatrywał się w dzwoniący budzik. Gdy tylko dotarł do komendy, natychmiast zarządził u siebie krótkie spotkanie bezpośrednich współpracowników, aby jeszcze przed odprawą u "starego" omówić strategię postępowania w poszukiwaniu sprawcy mumifikacji."
Co z mordercą?
Zabrakło mi trochę tego mordercy. Niby jest, widzimy co jakiś czas jego myśli, ale tak jakby go nie było. Dodatkowo też nie ma modus operandi, tylko wybiórczo podchodzi do zbrodni. Nie wiemy czy ją jakoś planuje, gdzie i jak to robi. Mamy tylko gotową ofiarę, nad którą autorka także jakoś specjalnie się nie skupia. Cóż.. troszkę zabrakło mi tej kryminalnej strefy w książce.
Czy polecam kryminał "Literat"
Nie mogę więc powiedzieć o tej książce, że to kryminał pełen napięć i zaskakujących zwrotów akcji. To spokojna powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Dobra dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z tym gatunkiem.
Dla mnie niestety było zbyt mało akcji i działań policji. Śledztwo mogło pójść w nieco inną stronę. Mimo tego sięgnę jednak po inne książki z tej serii kryminalnej, ponieważ jestem ich bardzo ciekawa. Oby było tylko lepiej. W końcu "Łowca", czyli piąta część - bardzo mi się podobała.
Jak za mało akcji, to mi się nie podoba. Jestem chyba zbyt wymagająca, łatwo się nudzę. Trzeba mnie zabawiać XD
OdpowiedzUsuńLubię kryminały i myślę, że jest to pozycja dla mnie.
OdpowiedzUsuń